W marcu każdego roku odbywa się na Alasce jeden z najdłuższych i chyba najtrudniejszych wyścigów świata… Jest to wyścig psów zaprzęgowych – „Iditarod Trial Sleddog Race”, który rozgrywany jest nieprzerwanie od 1973 r. Historia tego wyścigu ma jednak dłuższą tradycję, sięgającą wydarzeń zimy 1925 r. i tego, co się wówczas działo w Nome – mieście położonym na krańcu świata. Działo się tam wiele, gdyż w tym czasie wybuchła epidemia dyfterytu, której rozprzestrzenieniu się zapobiegły psy zaprzęgowe oraz ich przewodnicy lub, jak się określa, maszerzy (ang. słowo musher[s]). Aby zrozumieć to, co się wówczas stało, trzeba choć trochę poznać samą Alaskę taką jaka istniała do 1930 r., no może końca lat trzydziestych. Alaskę, która budowała miasta w ciągu miesiąca, w której miasta umierały w ciągu tygodnia... Terytorium, na którym było więcej szlaków dla psów zaprzęgowych niż linii kolejowych i dróg razem wziętych...
Nome 1925 r.
W połowie lat dwudziestych Nome było niewielkim miasteczkiem leżącym nad Snake River u wybrzeży morza Beringa, zamieszkałym przez ok. półtora tysiąca mieszkańców, głównie górników pracujących w okolicznych kopalniach, które należały do Pioneer Mining Company. Kilkuset kolejnych mieszkańców, głównie rdzennej ludności żyje w najbliższej okolicy. W miasteczku znajdował się niewielki szpitalik, w którym pracował jeden lekarz – dr Curtis Welch wraz z czterema pielęgniarkami. W grudniu 1924 r. zgłosiła się do niego rodzina indiańska z St. Cross (niewielkiej wioski obok Nome) z chorym dzieckiem. Welch nie rozpoznał dyfterytu, a chłopiec zmarł. Z powodu braku zgody rodziców doktor nie przeprowadził autopsji u zmarłego dziecka. W ciągu kilku następnych dni zmarło kilkoro dzieci rdzennych mieszkańców. Sama choroba została rozpoznana dopiero 21 stycznia u siedmioletniego Stanleya Bessie’ego. Było to jej późne stadium. Zmarł on jeszcze tego samego dnia.
22. stycznia zostało zwołane nadzwyczajne zebranie Rady Miasta Nome, na którym dr Welch przedstawił sytuację. Okazało się, że Nome potrzeba ok. milion jednostek surowicy, której miasto nie posiadało – dysponowano jedynie znikomą ilością preparatu, który już dawno utracił datę ważności. Z każdym tygodniem możliwość wybuchu epidemii stawała się coraz bardziej realna. Mimo próśb wysyłanych do Anchorage i Juneau o ważną surowicę, nie udało się jej sprowadzić w czasie sezonu żeglugowego. Próby podania chorym starej antytoksyny zakończyły się tragicznie – zmarło dwoje dzieci. Jeszcze tego samego dnia wysłano telegram z ostrzeżeniem, że lada chwila może wybuchnąć epidemia, oraz ponowną prośbę o dostarczenie surowicy. Wiadomość szybko dotarła do najdalszych zakątków Alaski. Niestety na jej terytorium znajdowało się tylko ok. 300 tys. jednostek zlokalizowanych w szpitalu w Anchorage, pozostałą ilość trzeba było sprowadzić z różnych szpitali, znajdujących się na Zachodnim Wybrzeżu USA: Seattle, San Francisco...
W ciągu kolejnych dni umierają następne dzieci, a rodzice zgłaszają się z podejrzeniami nowych zarażeń – w sumie pewnych jest aż dwadzieścia przypadków błonicy, możliwych zaś niemal pół setki.
W tych dniach w biurze gubernatora trwała dyskusja o tym, w jaki sposób ma być dostarczona surowica – część osób chciała, by dostarczyć ją samolotem. Niestety ciężkie warunki pogodowe, śnieżyce i ujemne temperatury rzędu minus 30 stopni sprawiły, że najlepsi ówcześni piloci nie chcieli lecieć. Z racji, że nie można było dowieźć szczepionki drogą morską, gubernator Scott Bone, nie czekając na nadejście pomocy z Zachodniego Wybrzeża, podjął decyzję o wysłaniu jej psimi zaprzęgami. Najbardziej znany ówczesny maszer i trener psów – Leonhard Seppala dostał polecenie przygotowania całej trasy, jej organizacji i miejsc zmian. Wyliczono, że bieg sztafetowy dotrze do Nome w ciągu mniej więcej dwunastu dni. Drobiazgowo analizowano każdy odcinek trasy; zmieniono plany dotyczące podziału biegu jedynie na dwa etapy. W celu przyspieszenia czasu dostawy została podjęta decyzja, aby część drogi przebyć koleją – w ten sposób odpowiednio zabezpieczoną szczepionkę przetransportowano do Nenany. Stąd wyruszyły wybrane przez Edwarda Wetzela psie zaprzęgi. Także Wetzel, już w czasie trwania sztafety, zmienia początkową decyzję o dwóch etapach, dzieląc ją na wiele mniejszych odcinków. W czasie tych trudnych dni Alaski nie ominęły wojny podjazdowe, rozgrywane na łamach różnych czasopism przez zwolenników i przeciwników przewozu psimi zaprzęgami. Pakunek ze szczepionką waży około 20 funtów.
Pierwszym maszerem jest William „Wild Bill„ Shannon. Wyrusza 27 stycznia. Jego zaprzęg liczy dziewięć psów, których przewodnikiem jest pięcioletni Blackie. Pogoda pogarsza się coraz bardziej. Do zajazdu w Minto dociera 28 stycznia o trzeciej rano. Ma odmrożoną twarz, psy – poranione łapy. Po krótkim postoju zostawia trzy najbardziej zmęczone; dwoje z nich umiera. Wyczerpany dociera do Tolovany w południe 28 stycznia. On i jego psy są w tak złym stanie, że tego samego dnia zapada decyzja, by skrócić trasę, którą będą przemierzać poszczególni maszerzy; oznacza to także zwiększenie ilości zaprzęgów w tej sztafecie. Od Shannona przesyłkę odbiera Edgar Kallands, który wskutek obniżenia się temperatury, dociera do zajazdu w Manley Hot Springs z odmrożonymi rękami. Kolejne zaprzęgi kierowane przez Dana Greena i Johny’ego Folgera docierają w okolice Tanany. Ten drugi nad Tananę przybywa jeszcze 28 stycznia. Po nich „pałeczkę” przejmują Sam Joseph, Tytus Nikolai, Dave Corning, Harry Pitka, Billy McCarty oraz Edgar Nollner. Szczepionka w Galenie jest już 29 stycznia. Tam też docierają informacje, że sztafeta staje się wydarzeniem na skalę krajową, a dziennikarze piszą płomienne artykuły o tym, co się dzieje. Spora część dużych tytułów we wszystkich większych miastach podaje ”bieżące” informacje o morderczym biegu. Duża część Stanów doświadcza mrozów i śnieżyć, z którymi zmagają się maszerzy. To wtedy m.in. zamarza rzeka Hudson.
30 stycznia w trasę rusza George Nollner, który dociera do Bishop Mountain, gdzie przekazuje szczepionkę Charliemu Evansowi, który przewodzi kolejnemu zaprzęgowi. Po dotarciu do Nulato okazuje się, że psy, które nie miały odpowiednio zabezpieczonych łap trzeba spisać na straty. Tam przesyłkę przejmuje Tommy Patsy, który jednocześnie dowiaduje się, że liczba potwierdzonych przypadków błonicy wzrosła do 27. Mimo że do przebycia pozostały najtrudniejsze odcinki trasy, maszerzy postanawiają biec dalej; zaprzęgi pod ich wodzą pokonują średnio 30 mil na jednej zmianie. Wśród nowych przewodników, wyszukanych po zmianie decyzji o organizacji trasy, jest także kolejny Norweg, pracownik jednej z wielu kopalni – Gunnar Kaasen. Tommy Patsy bez większych kłopotów, lecz w coraz gorszych warunkach, dociera do Kaltag. Następnym maszerem jest Jack Screw – 31 stycznia nad ranem przybywa do jednego z wielu schronisk – Old Woman Shelter. Ogrzawszy antytoksyny [działo się to zresztą w czasie każdego przekazywania], powierza je Victorowi Anagickowi, który dowozi leki do Unalakleet. Stamtąd do zajazdu w Shaktoolik dociera Myles Gonangnan. W tym czasie odczuwana temperatura wynosi minus 70 stopni F [ok. minus 57 stopni C]. Seppala, który jako następny miał przejąć szczepionkę nie dotarł na miejsce zmiany. W tej sytuacji w trasę rusza Henry Ivanoff. Szalejąca śnieżyca sprawia, że szlaku prawie nie widać. Temperatura obniża się o kolejne 10 stopni F. Żeby tego było mało psy zwietrzyły trop reniferów, co skończyło się splątaniem zaprzęgu. W czasie próby opanowania sytuacji Ivanoff zauważa idącego w stronę Shaktoolik Seppalę. W takich warunkach przekazuje mu szczepionkę. Ten zawraca psy w stronę niebezpiecznego przejścia przez lód, zwanego Norton Sound.
Od Unaglik zespół Seppali prowadził Togo – ulubiony, a przy tym najbardziej doświadczony pies maszera. Do zajazdu w Point Izaak dociera ok ósmej wieczór. W nocy pierwszego lutego, po krótkim odpoczynku, rusza na szlak. Lód na Norton Sound zaczyna pękać, Norweg zmienia więc trasę – idzie przez wysokie góry [1500 m n.p.m.], docierając do Golovin. Odczuwalna temperatura oscyluje cały czas w okolicach minus 70 stopni F, śnieżyca i wiatr, wiejący z prędkością 65 mil/h sprawiają, że mało co widać. W Golovin na zmęczony zaprzęg czekają kolejne złe nowiny – liczba zarażonych wzrosła do 28 dzieci, a surowicy wystarczy dla ok. trzydziestu – czterdziestu osób. Nawet dr Welch prosi, by nie ryzykować. Szczepionka jest zbyt cenna, aby ją stracić. Charlie Olson podejmuje decyzję o ruszeniu w trasę…
W tracie podróży gubi szlak, ale ostatecznie zmęczony i z odmrożonymi rękami dociera do Bluff, gdzie przesyłkę odbiera Gunnar Kaasen.
Na przewodnika zaprzęgu wyznaczył Balto, do tej pory nie wiadomo dlaczego. On sam twierdził, że miał widzenie, by właśnie ten pies, będący zwykłym psem ciągnącym, o którym nie wiedziano nawet, jakiej jest rasy, został przewodnikiem.
Na szlaku trwa burza, wiatr osiąga prędkość 80 mil/h, świata nie widać dalej, niż na wyciągnięcie ręki… Zaprzęg prowadzi Balto. W pewnej chwili Kaasen orientuje się, że już minął Salomona. Zawraca. W czasie tego manewru paczka wpada w śnieg. Znajduje ją i zawraca na szlak. Jego zmiennik – Ed Rohn śpi spokojnie, nie spodziewając się, że ktoś ruszył w trasę. Wobec tego Kaasen ogrzewa się trochę i wciąż, w takich samych warunkach, biegnie, pokonując ostatnie 25 mil, dzielące go od Nome.
Na Front Street cały zaprzęg przybywa ok. piątej trzydzieści rano. Maszer nie może ustać na nogach, psy nie mają sił, żeby szczekać. Podobno jedyne słowa, które wówczas wypowiedział brzmiały: „Balto to cholernie dobry pies”.
W sumie ludzie i psy przebyli w warunkach ekstremalnie niskich temperatur, silnych wiatrów, zamieci oraz mgieł trasę liczącą 674 mile [1085 km] w ciągu 127 godzin i 30 minut, czyli niecałych pięciu i pół dni… W sumie w sztafecie uczestniczyło ok. 150 psów, w większości należących do ras syberian husky
i alaskan malamute...
Różne relacje rozmaicie opisywały to, co się wówczas działo. Różnice dotyczą w znacznej mierze dwóch spraw. Pierwsza to taka, że w czasie przeładunku psy Seppali, czując renifery także miały splątać swój zaprzęg. Druga mówi o tym, że Kaasen nie wracał do Salomona, tylko pojechał dalej.
Dostarczenie szczepionki na czas uratowało Nome i okolicę przed wybuchem epidemii, wszyscy chorzy wrócili do zdrowia. Dr Welch natomiast opisał ten przypadek w czasopismach medycznych.
Historia ta dała początek prawdziwej euforii, która ogarnęła niemalże całe Stany Zjednoczone. Wszyscy chcieli zobaczyć Gunnara Kaasena i jego bohaterskie psy, których symbolem stał się Balto. Przez około rok podróżowali oni przez cały kraj, biorąc udział w niezliczonych sesjach zdjęciowych.
Balto zagrał nawet w kilku filmach. Postawa Kaasena spotkała się jednak z krytyką ze strony pozostałych maszerów, szczególnie Seppali, którzy uważali, że na jego sukces pracowało wielu ludzi i wiele zaprzęgów.
W grudniu 1925 r. odsłonięto w nowojorskim Central Parku pomnik ku czci tych, którzy brali udział w sztafecie. Na wmurowanej w kamień tablicy znajdowała się płaskorzeźba przedstawiająca maszera i psi zaprzęg, pod nią umieszczono napis:
„Dedicated to the indomitable spirit of the sled dogs that relayed anti toxin 600 miles over treacherous waters, through arctic blizzards, from Nenana to the relief of stricken Nome in the winter of 1925 Endurance, Fidelity, Intelligence”
czyli „Dedykowane nieposkromionemu duchowi psich zaprzęgów niosącemu szczepionkę i pomoc z Nenany przez 600 mil zdradzieckich wód, arktycznych zamieci do ogarniętego chorobą Nome w zimie 1925 r. Wytrwałość, Wierność, Inteligencja”.
Pomnik przedstawiający Balta został wykonany przez słynnego rzeźbiarza F. G. Rotha.
Niedługo potem Kaasen przekazał Balta wraz z innymi psami oraz całym zaprzęgiem do objazdowego teatru. W trzy lata później, na przełomie 1927 i 1928 r., bohaterski pies znalazł nowego właściciela i trafił do ZOO w Cleveland, gdzie spokojnie spędził ostatnie lata życia. Po śmierci w 1933 r. został zakonserwowany, a jego ciało do dzisiaj można oglądać w Muzeum Historii Naturalnej w Cleveland.
Znane są także historie życia dwóch innych psów należących do Seppali, które uczestniczyły w wyścigu.
Pierwszym z nich był Togo nieduży, ważący niecałe 50 funtów. Obecnie jest eksponowany w Muzeum Iditarod Trail Sleeddog Race w Wasilla na Alasce. W czasie wyścigu miał 12 lat, co oznacza, że był jednym z najstarszych psów przewodników, jakie brały udział w sztafecie. Od 1927 r., ze względu na wiek, nie biegał już w zaprzęgach. Umarł w 1929 r.
Fritz jako jedyny wrócił do miejsca skąd wyruszył, do Nome. Jego ciało można obejrzeć w tamtejszym muzeum. Był przyrodnim bratem Togo. Sztafetę prowadził razem z nim albo sam Seppala lubił zaprzęgi z dwoma psami prowadzącymi. Dożył 18 lat. Umarł w 1932 r.
Leonhard Seppala uczestniczył w różnych wyścigach na terenie Stanów Zjednoczonych; wziął też udział w zimowych igrzyskach olimpijskich w 1932 r. Na starość przeniósł się do Seattle, gdzie zmarł w wieku 90 lat. Gunnar Kassen zmarł na raka w 1960 r. w Everett w stanie Waszyngton. W ciągu wielu lat zbudowano jeszcze kilka pomników bohaterskich psów. Można je oglądać w Seward Park w Nowym Jorku [Togo], w ZOO w Cleveland [Balto i Togo], w Palmer na Alasce [Balto] oraz w Anchorage [Balto, choć wiele opinii głosi, że przedstawia on innego psa zaprzęgowego]. Sam Seppala doczekał się pomnika w Skibotn, skąd pochodził.
Iditarod Trail Sleddog Race
Początki tego rajdu sięgają przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to wzrosło zainteresowanie wyścigami psich zaprzęgów. W 1973 r. dla uczczenia pamiętnego biegu z Nenany do Nome został zorganizowany pierwszy Iditarod. Jednak dość szybko stał się imprezą komercyjną, rodzajem konkursu, znakomitym sprawdzianem wytrzymałościowym dla ludzi i psów. Obecnie liczy on około 1150 mil; zaprzęgi wyruszają z Willow, choć formalny start odbywa się w Anchorage. Co roku trasa biegnie innym szlakiem, raz północnym, a raz południowym. Zaprzęgi składają się z dwunastu do szesnastu psów, lecz warunkiem koniecznym do bycia sklasyfikowanym jest posiadanie na mecie rajdu co najmniej sześciu psów w zaprzęgu. Przewodnicy zabierają na trasę jedzenie dla siebie i swoich podopiecznych. Każdy wyścig ma swojego honorowego maszera do 1980 r. był nim Seppala. Funkcje tę pełnili także inni, którzy brali udział w historycznej sztafecie do Nome. Jak na razie Gunnar Kaasen nie dostąpił tego zaszczytu. Czas przebycia tych setek mil waha się od niecałych dziewięciu do nawet trzydziestu dwóch dni, a najmniejsza różnica pomiędzy zaprzęgami wynosiła na mecie zaledwie jedną sekundę długość psiego pazura.
Legenda głosi, że mieszkańcy Nome dowiedziawszy się o tym, że sztafeta ze szczepionką wyruszyła z Nenany zapalili czerwoną latarnię, lampkę mającą symbolizować, że ratunek jest w drodze, że psy nadal biegną, że warto mieć nadzieję. Obecnie ostatni maszer, który przybywa ze swym zaprzęgiem do Nome, zanim zamelduje się na mecie gasi ją. Ta symbolika upamiętnia te chwile z 1925 r.
oprac. M. Grzeczyńska
Bibliografia:
G. Salisbury, L. Salisbury,
The Cruelest Miles: The Heroic Story of Dogs and Men in a Race Against an Epidemic.
fot. Fotolia.com
Nome 1925 r.
W połowie lat dwudziestych Nome było niewielkim miasteczkiem leżącym nad Snake River u wybrzeży morza Beringa, zamieszkałym przez ok. półtora tysiąca mieszkańców, głównie górników pracujących w okolicznych kopalniach, które należały do Pioneer Mining Company. Kilkuset kolejnych mieszkańców, głównie rdzennej ludności żyje w najbliższej okolicy. W miasteczku znajdował się niewielki szpitalik, w którym pracował jeden lekarz – dr Curtis Welch wraz z czterema pielęgniarkami. W grudniu 1924 r. zgłosiła się do niego rodzina indiańska z St. Cross (niewielkiej wioski obok Nome) z chorym dzieckiem. Welch nie rozpoznał dyfterytu, a chłopiec zmarł. Z powodu braku zgody rodziców doktor nie przeprowadził autopsji u zmarłego dziecka. W ciągu kilku następnych dni zmarło kilkoro dzieci rdzennych mieszkańców. Sama choroba została rozpoznana dopiero 21 stycznia u siedmioletniego Stanleya Bessie’ego. Było to jej późne stadium. Zmarł on jeszcze tego samego dnia.
22. stycznia zostało zwołane nadzwyczajne zebranie Rady Miasta Nome, na którym dr Welch przedstawił sytuację. Okazało się, że Nome potrzeba ok. milion jednostek surowicy, której miasto nie posiadało – dysponowano jedynie znikomą ilością preparatu, który już dawno utracił datę ważności. Z każdym tygodniem możliwość wybuchu epidemii stawała się coraz bardziej realna. Mimo próśb wysyłanych do Anchorage i Juneau o ważną surowicę, nie udało się jej sprowadzić w czasie sezonu żeglugowego. Próby podania chorym starej antytoksyny zakończyły się tragicznie – zmarło dwoje dzieci. Jeszcze tego samego dnia wysłano telegram z ostrzeżeniem, że lada chwila może wybuchnąć epidemia, oraz ponowną prośbę o dostarczenie surowicy. Wiadomość szybko dotarła do najdalszych zakątków Alaski. Niestety na jej terytorium znajdowało się tylko ok. 300 tys. jednostek zlokalizowanych w szpitalu w Anchorage, pozostałą ilość trzeba było sprowadzić z różnych szpitali, znajdujących się na Zachodnim Wybrzeżu USA: Seattle, San Francisco...
W ciągu kolejnych dni umierają następne dzieci, a rodzice zgłaszają się z podejrzeniami nowych zarażeń – w sumie pewnych jest aż dwadzieścia przypadków błonicy, możliwych zaś niemal pół setki.
W tych dniach w biurze gubernatora trwała dyskusja o tym, w jaki sposób ma być dostarczona surowica – część osób chciała, by dostarczyć ją samolotem. Niestety ciężkie warunki pogodowe, śnieżyce i ujemne temperatury rzędu minus 30 stopni sprawiły, że najlepsi ówcześni piloci nie chcieli lecieć. Z racji, że nie można było dowieźć szczepionki drogą morską, gubernator Scott Bone, nie czekając na nadejście pomocy z Zachodniego Wybrzeża, podjął decyzję o wysłaniu jej psimi zaprzęgami. Najbardziej znany ówczesny maszer i trener psów – Leonhard Seppala dostał polecenie przygotowania całej trasy, jej organizacji i miejsc zmian. Wyliczono, że bieg sztafetowy dotrze do Nome w ciągu mniej więcej dwunastu dni. Drobiazgowo analizowano każdy odcinek trasy; zmieniono plany dotyczące podziału biegu jedynie na dwa etapy. W celu przyspieszenia czasu dostawy została podjęta decyzja, aby część drogi przebyć koleją – w ten sposób odpowiednio zabezpieczoną szczepionkę przetransportowano do Nenany. Stąd wyruszyły wybrane przez Edwarda Wetzela psie zaprzęgi. Także Wetzel, już w czasie trwania sztafety, zmienia początkową decyzję o dwóch etapach, dzieląc ją na wiele mniejszych odcinków. W czasie tych trudnych dni Alaski nie ominęły wojny podjazdowe, rozgrywane na łamach różnych czasopism przez zwolenników i przeciwników przewozu psimi zaprzęgami. Pakunek ze szczepionką waży około 20 funtów.
Pierwszym maszerem jest William „Wild Bill„ Shannon. Wyrusza 27 stycznia. Jego zaprzęg liczy dziewięć psów, których przewodnikiem jest pięcioletni Blackie. Pogoda pogarsza się coraz bardziej. Do zajazdu w Minto dociera 28 stycznia o trzeciej rano. Ma odmrożoną twarz, psy – poranione łapy. Po krótkim postoju zostawia trzy najbardziej zmęczone; dwoje z nich umiera. Wyczerpany dociera do Tolovany w południe 28 stycznia. On i jego psy są w tak złym stanie, że tego samego dnia zapada decyzja, by skrócić trasę, którą będą przemierzać poszczególni maszerzy; oznacza to także zwiększenie ilości zaprzęgów w tej sztafecie. Od Shannona przesyłkę odbiera Edgar Kallands, który wskutek obniżenia się temperatury, dociera do zajazdu w Manley Hot Springs z odmrożonymi rękami. Kolejne zaprzęgi kierowane przez Dana Greena i Johny’ego Folgera docierają w okolice Tanany. Ten drugi nad Tananę przybywa jeszcze 28 stycznia. Po nich „pałeczkę” przejmują Sam Joseph, Tytus Nikolai, Dave Corning, Harry Pitka, Billy McCarty oraz Edgar Nollner. Szczepionka w Galenie jest już 29 stycznia. Tam też docierają informacje, że sztafeta staje się wydarzeniem na skalę krajową, a dziennikarze piszą płomienne artykuły o tym, co się dzieje. Spora część dużych tytułów we wszystkich większych miastach podaje ”bieżące” informacje o morderczym biegu. Duża część Stanów doświadcza mrozów i śnieżyć, z którymi zmagają się maszerzy. To wtedy m.in. zamarza rzeka Hudson.
30 stycznia w trasę rusza George Nollner, który dociera do Bishop Mountain, gdzie przekazuje szczepionkę Charliemu Evansowi, który przewodzi kolejnemu zaprzęgowi. Po dotarciu do Nulato okazuje się, że psy, które nie miały odpowiednio zabezpieczonych łap trzeba spisać na straty. Tam przesyłkę przejmuje Tommy Patsy, który jednocześnie dowiaduje się, że liczba potwierdzonych przypadków błonicy wzrosła do 27. Mimo że do przebycia pozostały najtrudniejsze odcinki trasy, maszerzy postanawiają biec dalej; zaprzęgi pod ich wodzą pokonują średnio 30 mil na jednej zmianie. Wśród nowych przewodników, wyszukanych po zmianie decyzji o organizacji trasy, jest także kolejny Norweg, pracownik jednej z wielu kopalni – Gunnar Kaasen. Tommy Patsy bez większych kłopotów, lecz w coraz gorszych warunkach, dociera do Kaltag. Następnym maszerem jest Jack Screw – 31 stycznia nad ranem przybywa do jednego z wielu schronisk – Old Woman Shelter. Ogrzawszy antytoksyny [działo się to zresztą w czasie każdego przekazywania], powierza je Victorowi Anagickowi, który dowozi leki do Unalakleet. Stamtąd do zajazdu w Shaktoolik dociera Myles Gonangnan. W tym czasie odczuwana temperatura wynosi minus 70 stopni F [ok. minus 57 stopni C]. Seppala, który jako następny miał przejąć szczepionkę nie dotarł na miejsce zmiany. W tej sytuacji w trasę rusza Henry Ivanoff. Szalejąca śnieżyca sprawia, że szlaku prawie nie widać. Temperatura obniża się o kolejne 10 stopni F. Żeby tego było mało psy zwietrzyły trop reniferów, co skończyło się splątaniem zaprzęgu. W czasie próby opanowania sytuacji Ivanoff zauważa idącego w stronę Shaktoolik Seppalę. W takich warunkach przekazuje mu szczepionkę. Ten zawraca psy w stronę niebezpiecznego przejścia przez lód, zwanego Norton Sound.
Od Unaglik zespół Seppali prowadził Togo – ulubiony, a przy tym najbardziej doświadczony pies maszera. Do zajazdu w Point Izaak dociera ok ósmej wieczór. W nocy pierwszego lutego, po krótkim odpoczynku, rusza na szlak. Lód na Norton Sound zaczyna pękać, Norweg zmienia więc trasę – idzie przez wysokie góry [1500 m n.p.m.], docierając do Golovin. Odczuwalna temperatura oscyluje cały czas w okolicach minus 70 stopni F, śnieżyca i wiatr, wiejący z prędkością 65 mil/h sprawiają, że mało co widać. W Golovin na zmęczony zaprzęg czekają kolejne złe nowiny – liczba zarażonych wzrosła do 28 dzieci, a surowicy wystarczy dla ok. trzydziestu – czterdziestu osób. Nawet dr Welch prosi, by nie ryzykować. Szczepionka jest zbyt cenna, aby ją stracić. Charlie Olson podejmuje decyzję o ruszeniu w trasę…
W tracie podróży gubi szlak, ale ostatecznie zmęczony i z odmrożonymi rękami dociera do Bluff, gdzie przesyłkę odbiera Gunnar Kaasen.
Na przewodnika zaprzęgu wyznaczył Balto, do tej pory nie wiadomo dlaczego. On sam twierdził, że miał widzenie, by właśnie ten pies, będący zwykłym psem ciągnącym, o którym nie wiedziano nawet, jakiej jest rasy, został przewodnikiem.
Na szlaku trwa burza, wiatr osiąga prędkość 80 mil/h, świata nie widać dalej, niż na wyciągnięcie ręki… Zaprzęg prowadzi Balto. W pewnej chwili Kaasen orientuje się, że już minął Salomona. Zawraca. W czasie tego manewru paczka wpada w śnieg. Znajduje ją i zawraca na szlak. Jego zmiennik – Ed Rohn śpi spokojnie, nie spodziewając się, że ktoś ruszył w trasę. Wobec tego Kaasen ogrzewa się trochę i wciąż, w takich samych warunkach, biegnie, pokonując ostatnie 25 mil, dzielące go od Nome.
Na Front Street cały zaprzęg przybywa ok. piątej trzydzieści rano. Maszer nie może ustać na nogach, psy nie mają sił, żeby szczekać. Podobno jedyne słowa, które wówczas wypowiedział brzmiały: „Balto to cholernie dobry pies”.
W sumie ludzie i psy przebyli w warunkach ekstremalnie niskich temperatur, silnych wiatrów, zamieci oraz mgieł trasę liczącą 674 mile [1085 km] w ciągu 127 godzin i 30 minut, czyli niecałych pięciu i pół dni… W sumie w sztafecie uczestniczyło ok. 150 psów, w większości należących do ras syberian husky
i alaskan malamute...
Różne relacje rozmaicie opisywały to, co się wówczas działo. Różnice dotyczą w znacznej mierze dwóch spraw. Pierwsza to taka, że w czasie przeładunku psy Seppali, czując renifery także miały splątać swój zaprzęg. Druga mówi o tym, że Kaasen nie wracał do Salomona, tylko pojechał dalej.
Dostarczenie szczepionki na czas uratowało Nome i okolicę przed wybuchem epidemii, wszyscy chorzy wrócili do zdrowia. Dr Welch natomiast opisał ten przypadek w czasopismach medycznych.
Historia ta dała początek prawdziwej euforii, która ogarnęła niemalże całe Stany Zjednoczone. Wszyscy chcieli zobaczyć Gunnara Kaasena i jego bohaterskie psy, których symbolem stał się Balto. Przez około rok podróżowali oni przez cały kraj, biorąc udział w niezliczonych sesjach zdjęciowych.
Balto zagrał nawet w kilku filmach. Postawa Kaasena spotkała się jednak z krytyką ze strony pozostałych maszerów, szczególnie Seppali, którzy uważali, że na jego sukces pracowało wielu ludzi i wiele zaprzęgów.
W grudniu 1925 r. odsłonięto w nowojorskim Central Parku pomnik ku czci tych, którzy brali udział w sztafecie. Na wmurowanej w kamień tablicy znajdowała się płaskorzeźba przedstawiająca maszera i psi zaprzęg, pod nią umieszczono napis:
„Dedicated to the indomitable spirit of the sled dogs that relayed anti toxin 600 miles over treacherous waters, through arctic blizzards, from Nenana to the relief of stricken Nome in the winter of 1925 Endurance, Fidelity, Intelligence”
czyli „Dedykowane nieposkromionemu duchowi psich zaprzęgów niosącemu szczepionkę i pomoc z Nenany przez 600 mil zdradzieckich wód, arktycznych zamieci do ogarniętego chorobą Nome w zimie 1925 r. Wytrwałość, Wierność, Inteligencja”.
Pomnik przedstawiający Balta został wykonany przez słynnego rzeźbiarza F. G. Rotha.
Niedługo potem Kaasen przekazał Balta wraz z innymi psami oraz całym zaprzęgiem do objazdowego teatru. W trzy lata później, na przełomie 1927 i 1928 r., bohaterski pies znalazł nowego właściciela i trafił do ZOO w Cleveland, gdzie spokojnie spędził ostatnie lata życia. Po śmierci w 1933 r. został zakonserwowany, a jego ciało do dzisiaj można oglądać w Muzeum Historii Naturalnej w Cleveland.
Znane są także historie życia dwóch innych psów należących do Seppali, które uczestniczyły w wyścigu.
Pierwszym z nich był Togo nieduży, ważący niecałe 50 funtów. Obecnie jest eksponowany w Muzeum Iditarod Trail Sleeddog Race w Wasilla na Alasce. W czasie wyścigu miał 12 lat, co oznacza, że był jednym z najstarszych psów przewodników, jakie brały udział w sztafecie. Od 1927 r., ze względu na wiek, nie biegał już w zaprzęgach. Umarł w 1929 r.
Fritz jako jedyny wrócił do miejsca skąd wyruszył, do Nome. Jego ciało można obejrzeć w tamtejszym muzeum. Był przyrodnim bratem Togo. Sztafetę prowadził razem z nim albo sam Seppala lubił zaprzęgi z dwoma psami prowadzącymi. Dożył 18 lat. Umarł w 1932 r.
Leonhard Seppala uczestniczył w różnych wyścigach na terenie Stanów Zjednoczonych; wziął też udział w zimowych igrzyskach olimpijskich w 1932 r. Na starość przeniósł się do Seattle, gdzie zmarł w wieku 90 lat. Gunnar Kassen zmarł na raka w 1960 r. w Everett w stanie Waszyngton. W ciągu wielu lat zbudowano jeszcze kilka pomników bohaterskich psów. Można je oglądać w Seward Park w Nowym Jorku [Togo], w ZOO w Cleveland [Balto i Togo], w Palmer na Alasce [Balto] oraz w Anchorage [Balto, choć wiele opinii głosi, że przedstawia on innego psa zaprzęgowego]. Sam Seppala doczekał się pomnika w Skibotn, skąd pochodził.
Iditarod Trail Sleddog Race
Początki tego rajdu sięgają przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to wzrosło zainteresowanie wyścigami psich zaprzęgów. W 1973 r. dla uczczenia pamiętnego biegu z Nenany do Nome został zorganizowany pierwszy Iditarod. Jednak dość szybko stał się imprezą komercyjną, rodzajem konkursu, znakomitym sprawdzianem wytrzymałościowym dla ludzi i psów. Obecnie liczy on około 1150 mil; zaprzęgi wyruszają z Willow, choć formalny start odbywa się w Anchorage. Co roku trasa biegnie innym szlakiem, raz północnym, a raz południowym. Zaprzęgi składają się z dwunastu do szesnastu psów, lecz warunkiem koniecznym do bycia sklasyfikowanym jest posiadanie na mecie rajdu co najmniej sześciu psów w zaprzęgu. Przewodnicy zabierają na trasę jedzenie dla siebie i swoich podopiecznych. Każdy wyścig ma swojego honorowego maszera do 1980 r. był nim Seppala. Funkcje tę pełnili także inni, którzy brali udział w historycznej sztafecie do Nome. Jak na razie Gunnar Kaasen nie dostąpił tego zaszczytu. Czas przebycia tych setek mil waha się od niecałych dziewięciu do nawet trzydziestu dwóch dni, a najmniejsza różnica pomiędzy zaprzęgami wynosiła na mecie zaledwie jedną sekundę długość psiego pazura.
Legenda głosi, że mieszkańcy Nome dowiedziawszy się o tym, że sztafeta ze szczepionką wyruszyła z Nenany zapalili czerwoną latarnię, lampkę mającą symbolizować, że ratunek jest w drodze, że psy nadal biegną, że warto mieć nadzieję. Obecnie ostatni maszer, który przybywa ze swym zaprzęgiem do Nome, zanim zamelduje się na mecie gasi ją. Ta symbolika upamiętnia te chwile z 1925 r.
oprac. M. Grzeczyńska
Bibliografia:
G. Salisbury, L. Salisbury,
The Cruelest Miles: The Heroic Story of Dogs and Men in a Race Against an Epidemic.
fot. Fotolia.com